Koło Przewodnickie
LXV Kaliszobranie
Spacer po ulicach Nowy Rynek i Chopina, zwiedzanie nieczynnej Fabryki Pianin i Fortepianów "Calisia" oraz przywoływanie historii z życia rodziny Fibigerów, złożyło się na czerwcowe, 65 Kaliszobranie. W wyprawie śladami słynnej kaliskiej rodziny udział wzięło ponad 100 miłośników starego Kalisza. To była wyprawa na "Koncert na... fortepianach Fibigerów". Jej początek miał miejsce na Nowym Rynku, gdzie o barwnych kolejach losu tego zakątka Kalisza sporo opowiedział, tradycyjnie prowadzący Kaliszobrania - dr Piotr Sobolewski. Następnie, kryjąc się w zbawczym tego upalnego popołudnia cieniu kamienic ulicy Chopina (którą wcześniej nazywano Piotrkowskim Przedmieściem, a potem Szewską) kaliszobrańcy dotarli przed dawny dom Fibigerów.
Tam prowadzący, posiłkując się historiami opisanymi w najnowszej książce Elwiry Fibiger “Dusza zaklęta w fortepianie", próbował odtworzyć obraz życia rodziny przed wiekiem, w okresie międzywojennym i tuż powojnie. Było więc m.in. o romantycznych (i muzycznych) okolicznościach urodzin i… zgonów kolejnych Fibigerów, o beztroskich zabawach dzieciarni w ogrodzie i spotkaniach dorosłych "na salonach", o tragicznych losach czasów okupacji i - w gruncie rzeczy - smutnych kolejach życia Gustawa Arnolda Fibigera III po wojnie.
No i wreszcie nastąpił kolejny oczekiwany punkt programu - wejście do, ostatnio zamkniętej na cztery spusty, fibigerowskiej fabryki. Tam ciekawą prelekcję o historii kaliskich producentów fortepianów i pianin (zapoczątkowanej przez Karola Lindemanna już w 1827 r.), o Fibigerach i wreszcie o samej fabryce, wygłosił pan Sebastian Wielgosz - autor pracy naukowej związanej z tym tematem. Mowa była zarówno o produkcji i tryumfach kaliskich fortepianów i pianin zarówno w czasach "panowania" kolejnych Fibigerów jak i czasach po nacjonalizacji - już pod szyldem Calisii. Sugestia prowadzącego, oparta zresztą na opinii Jerzego Waldorffa, o obniżeniu jakości naszych instrumentów w ostatnich latach działalności zakładu została "oprotestowana" przez uczestniczących także w spotkaniu, kilku pracowników Calisii. Trzeba było więc wypracować kompromis, którym okazała się konkluzja, że zamknięcie zakładu w samej końcówce ubiegłego wieku było jednym z bardziej smutnych wydarzeń w historii kaliskiego przemysłu.
Zebranym pozostał więc tylko nostalgiczny spacer po części opuszczonych hal fabrycznych. Hal, w których, po zamknięciu oczu i uruchomieniu wyobraźni, ciągle słychać odgłosy pracy budowniczych i stroicieli oraz pierwsze dźwięki z powstających instrumentów...
Impreza przygotowana tradycyjnie we współpracy z kaliskim oddziałem Towarzystwa Opieki nad Zabytkami zrealizowana była przy finansowym wsparciu Miasta Kalisza.
Tekst: Piotr Sobolewski
Zdjęcia: Marek Bergman