Koło Przewodnickie
III happening przewodnicki - tym razem u strażaków
Po sukcesach poprzednich happeningów - "zegarowego" i "kolejowego" - również i trzecia, "strażacka" edycja tej imprezy przyniosła jego organizatorom - kaliskim przewodnikom PTTK - a wygląda na to, że i uczestnikom, pełną satysfakcję. Do obiektu Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej przy Nowym Świecie w piątkowe popołudnie 1 II przybyła oto znów ponad setka kaliszan. Tym razem jednak w nieco "odmłodzonym" składzie - perspektywa skorzystania z możliwości zorganizowania sobie sesji zdjęciowej w strażackich hełmach i na pokładach strażackich samochodów zmobilizowała starszych do zabrania tym razem również swoich pociech. Nim uczestnicy Happeningu przeszli do strażackich hangarów, wysłuchali wpierw tradycyjnego, wprowadzającego w tematykę komentarza przewodników: Pawła Dybki, Jerzego Fijałkowskiego i - inicjatora całego przedsięwzięcia - Piotra Sobolewskiego, którzy opowiadali o powstaniu Stowarzyszenia Ochotniczych Straży Pożarnych w Kaliszu. Miało to miejsce 150 lat temu - co zresztą stało się pretekstem do zorganizowania Happeningu. Działaniom podejmowanym przez te półtora wieku: postaciom komendantów, siedzibie, sprzętowi i udoskonalonym sposobom gaszenia pożarów w naszym mieście poświęcona była gawęda, nad której wiarygodnością "czuwał" zaproszony gość - członek obecnego zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej w Kaliszu - druh Tomasz Chmielewski, który dodatkowo obdarował zebranych kalendarzami strażackimi. A później przybyłych przejęli strażacy "zawodowcy" z Państwowej Straży Pożarnej, którzy oprowadzili ich po swoim obiekcie. Szczególnym zainteresowaniem starszych cieszyło się nowoczesne, pełne monitorów i błyskających światełek centrum operacyjne, w którym, oprócz strażaków, dyżurowały panie ze służb ratownictwa medycznego. No a potem było już hangarowe szaleństwo: błyskały flesze: tatusiowie podsadzali dzieci na samochody, mężowie żony na drabiny, mężatki przy rurze, niezamężne przy pana strażaku, itd. itd. Panowie przymierzając hełmy rekompensowali sobie niespełnione młodzieńcze marzenia zostania strażakiem. A do tego jeszcze krzyżowy (nomen, omen) ogień pytań - o pojemność zbiorników, o długość drabin (najdłuższa ma 37 m - "wystarczy" więc na najwyższe w Kaliszu wieżowce), o czas, jaki maja strażacy od momentu ogłoszenia alarmu do wyjazdu do akcji, itd., itd. Trzeba przyznać, że gospodarze, którzy chyba wszyscy - oprócz dyżurnego - ze zmiany pojawili się w garażu, by pomóc gościom, traktowali ich z anielską, żeby nie powiedzieć - strażacką - cierpliwością i wyrozumiałością. Mimo, że, jak oświadczył jeden z nich, takich tłumów to tu jeszcze nie było. I niech ten cytat posłuży jako argument, co do celowości organizowania tego typu imprez.
Tekst: Piotr Sobolewski
Zdjęcia: Zbigniew Pol